Wysoki, brązowooki chłopak kręcił się niespokojnie niedaleko przystanka autobusowego. Jak to możliwe, że w ogóle się tu znalazł? Miał dziwne przeczucie, że nie jest to jednak odpowiednia pora na wyjazd. Wsiadł to podjeżdżającego autobusu i skasował bilet jednorazowy. To nie mogło się tak skończyć. W końcu za dużo serca włożył w ten związek. Podciągnął spadającą mu z barku koszule w różową kratkę i wyciągnął ze swojej torby podróżnej jakieś kolorowe czasopismo. Rozsiadł się wygodnie w miękkim siedzeniu i pogrążył się w lekturze.
~O_O~
Junsu krzątał się po małej, jasnej kuchni. Co chwilę zerkał przez ramię na nieznajomego, który siedział w jego salonie. Po co on w ogóle zapraszał go do środka? Trzeba było upomnieć się grzecznie o odtwarzacz i równie uprzejmie kazać mu spadać. Woda w czajniku zaczęła bulgotać. Chłopak zalał dwie latte i wrócił do gościa. Postawił przed nim gorący kubek i usiadł naprzeciwko nie przestając go obserwować. Mierzył go od czubka głowy po kostki. Nie wyglądał jakby był jakimś kryminalistą czy złodziejem. Musiał przyznać, że ubierał się dość elegancko i stylowo. Sam posiadał w swojej szafie naprawdę masę ubrań, ale były one zazwyczaj kupowane w biegu i nieprzemyślane. Działo się tak niestety z powodu braku wolnego czasu i ochoty na odwiedzanie jakichkolwiek sklepów.
„Mówił pan, że jest tutaj w sprawie Changmina?”
Mężczyzna wstał podszedł do Junsu i wyciągnął dłoń w geście przywitania.
„Jestem Yoochun. Chyba możemy przejść na ‘Ty’?”
Spytał nieśmiało. Uśmiechnął się delikatnie co przekonało chłopaka o jego dobrych zamiarach. Usiadł z powrotem na wygodnym fotelu i zaczął rozglądać się dookoła. Nie widział jeszcze wnętrza urządzonego z takim smakiem. Do tej pory tak komfortowo czuł się w jakichś pięciogwiazdkowych hotelach. Wypił łyk kawy, która bardzo szybko rozgrzała go od środka. Po całej tej bieganinie za Changminem nie miał już na nic ochoty. Teraz dopiero poczuł jaki jest niesamowicie zmęczony. Myślał jakie to miał szczęście spotykając tego nierozgarniętego nauczyciela fizyki. Gdyby nie on to pewnie już jutro wsiadałby w samolot do Japonii.
„Szukam przyjaciela. W szkole mi powiedzieli, że udzielasz mu korepetycji. Wiesz może gdzie teraz jest?”
Junsu spojrzał na gościa z zakłopotaniem. Co miał mu odpowiedzieć? Że chłopak załamał się psychicznie po tym jak on go zostawił? Znowu zaczęły go męczyć wyrzuty sumienia. Nie potrafił kłamać. To była chyba jego największa wada. Zaczął nerwowo przewracać oczami starając się coś wymyślić. A może się przyznać? W końcu to nic złego. Nie popełnił żadnej zbrodni. Omiótł jeszcze raz wzrokiem Yoochuna, żeby określić czy w razie pojawienia się mało przyjemnej sytuacji, dałby radę w najgorszym przypadku uciec. Mężczyzna przyuważył niespokojne zachowanie u swojego towarzysza. Chyba domyślił się, że tamten ma ochotę grać nie fair.
„Changmin wyjechał do Japonii na kilka dni. Nie wiem nic więcej. Nic mi nie powiedział.”
„Do Japonii? Ostatni lot był dzisiaj po południu!”
Chłopak zaczął dość szybko kojarzyć fakty. Musieli się po prostu minąć na lotnisku. To raczej nie był jego najlepszy dzień. Wychodziło na to, że i tak musi wrócić do domu. Dopił do końca kawę, która nadzwyczaj mu smakowała. Na co dzień pijał tylko mocną i czarną. Nie przypuszczał, że inna mogłaby mu przypaść do gustu. W tym momencie zrozumiał jednak, że się mylił. A może tu nie chodzi o to jaką kawę pił tylko z kim? Taka myśl przebiegła mu przez głowę. Nie raz chodził do drogich kawiarni podających najlepszą kawę w mieście, ale on i tak wolał usiąść z swoim salonie zapraszając znajomych. Wtedy kawa smakowała mu zupełnie inaczej.
„Na pewno to wszystko co wiesz? No na temat Changmina?”
Junsu spojrzał się na niego pytającym wzrokiem. Zupełnie zapomniał po co chłopak tutaj przyszedł. Całkiem pochłonęło go rozmyślanie nad tą pechową MP4. Nie wiedział od czego powinien zacząć. Przecież nie powie mu, że to właśnie on był taki nie uprzejmy na lotnisku potrącając go i nie racząc nawet się odwrócić. Potrzebował trochę czasu, żeby coś wymyślić. Przeprosił uprzejmie gościa i zwinął ze stołu puste kubki.
„Zrobię jeszcze jedną”
Trzymając w ręku dwa obijające się o siebie naczynia wyszedł z salonu. Jak ma zacząć? Raczej nie znajdzie z Yoochunem wspólnych tematów. Znają się zaledwie 20 minut, nie licząc oczywiście spotkania na terminalu. Zagrzał ponownie wodę, ale tym razem zaparzył kojącą melisę. Uwielbiał jej zapach. Zawsze czytał na etykietach, że działa uspokajająco i łagodzi stres, ale nigdy w to nie wierzył. To tak jakby dać się nabrać na magiczne właściwości tabletek odchudzających. Zmienił jednak zdanie kiedy pierwszy raz jej spróbował. W tym momencie miał nadzieję, że nieznajomy nie okaże się odporny na działanie ziół. Postawił ponownie kubek przed gościem i zachęcił do spróbowania. Yoochun postanowił jednak poczekać chwilę, aż herbata wystygnie. Miał przykre doświadczenia, jeśli chodzi o gorące napoje.
„Pan Kim powiedział mi, że będziesz trochę więcej wiedział na temat Chagmina. Mówił, że udzielasz mu korepetycji z biologii. Był też niesamowicie zachwycony twoimi metodami. Odleciał przy tym całkowicie. A swoją drogą, co się takiego stało, że ten gówniarz podciągnął się, aż o dwa stopnie w górę?”
Yoochun spojrzał na nowo poznanego znajomego i obserwował jego reakcję. Nie musiał długo czekać. Junsu już po kilku sekundach zrobił się purpurowy. Dwa wielkie rumieńce wskoczyły na jego policzki. Odwrócił szybko wzrok i starał się zapanować nad niepoprawnym zachowanie swoich hormonów. Zaczął zastanawiać się nad tym co będzie, gdy jego niby związek z uczniem się wyda. Wpadłby w poważne kłopoty. Sam dobrze wiedział, że to nie jest do końca tak jak mówił Jajeoong. Może i oceny Changmina wskazywały na poprawę, ale on doskonale wiedział, że stawiał mu te stopnie dla świętego spokoju. Nie musiał wtedy siedzieć i godzinami tłumaczyć mu jakiś dziwnych procesów czy innych śmieszny faz, o których młodszy nie miał pojęcia. Już po pierwszej lekcji dodatkowej zrozumiał, że nie ma to najmniejszego sensu. Changmin pojmie biologię wtedy, kiedy on zacznie kochać te wszystkie rozwrzeszczane szczeniaki biegające po korytarzach. Tak przynajmniej miał spokój. Wracając do domu mógł się rozłożyć na wygodnej sofie w salonie i nie robić nic poza oglądaniem telewizji.
„To nic specjalnego. Po prostu się stara.”
„Changmin się stara? Teraz to ja też jestem ciekaw tych metod. Może i mnie się przydadzą”
Yoochun uśmiechnął się szeroko udając, że nie widział tych potężnych rumieńców. Swoją drogą co mogłoby go, aż tak bardzo zawstydzić? Odpędził od siebie dziwne myśli i zaczął popijać lekko ostudzoną herbatę. Smakowała mu, ale raczej nie czuł żadnych specjalnych właściwości. Herbata to herbata. Słodka czy gorzka. Melisa czy mięta. Dla niego to bez różnicy. Pijąc herbatę chciał się jedynie rozgrzać. To był główny jej cel. Wziął jeszcze jeden głęboki łyk, kiedy poczuł, że kubek wyślizguje mu się z dłoni. Całą zawartość wylądowała na jego świeżych i czystych ciuchach. Zdenerwowany, nie pytając nawet, w którą stronę powinien się udać, wyskoczył z salonu z poszukiwaniu łazienki. Junsu pobiegł do kuchni po kilka papierowych ręczników. Powycierał rozlany napój z jego delikatnych paneli i zabrał się za czyszczenie tapicerki fotela.
„Och przepraszam. Naprawdę nie chciałem. Pomogę ci przy tym.”
Wyrwał mu z ręki ścierkę i sam zaczął ścierać melisę. Pewnie zostaną plamy. Zawsze zostają. Pomyślał Yoochun. Junsu tym czasem otworzył swoją szafę w poszukiwaniu jakiś zastępczych ciuchów dla swojego gościa. Nie mógł mu przecież pozwolić wyjść tak na zewnątrz. Wyjął jakiś błękitny podkoszulek i czarną dresową bluzę. Zastanawiał się tylko nad spodniami. Pewnie nie nosili tych samych rozmiarów. Stwierdził jednak, że te od kompletu dresowego, w którym zwykł biegać, będą akurat. Podał zestaw koledze, który tylko spojrzał się dziwnie i nie wiedział co ma powiedzieć.
„Chyba nie wyjdziesz tak na ulicę. Weź na razie to. Jeśli jesteś znajomym Changmina to mogę być chyba pewny, że żaden z Ciebie oszust?”
Spojrzał badawczo na kolegę. Czy nie zabrzmiało to trochę oskarżycielsko? A gdyby nie był znajomym Changmina to co? Postawiłby go w jednym rzędzie ze złodziejami MP4? Podszedł szybko do Yoochuna i pomógł mu ściągać zamoczone ubrania. Zdziwiony mężczyzna, aż odskoczył. Co to za nachalne zachowanie? Najpierw kawa, później herbata, a teraz jeszcze chce go rozbierać? Sytuacja wydawało mu się niemniej dwuznaczna, ale pomimo tego można było zaobserwować delikatny uśmiech na jego twarzy. Powoli ściągał z siebie koszulkę zerkając na Junsu, który, tak jak przypuszczał, oblał się potężnym rumieńcem. Stał tak jeszcze przez chwilę pozbawiony całkowicie t-shirtu.
„Nie sądzisz, że te spodnie będą trochę za małe?”
Junsu skierował wzrok na Yoochuna, który w tym momencie zdejmował spodenki.
„To są jedyne, które mogą ci pasować.”
Jęknął i odwrócił się z powrotem. Zmiana ciuchów powinna trwać góra dwie minuty. Junsu zastanawiał się jaki normalny człowiek przeciąga coś takiego w nieskończoność. Kątem oka zaobserwował swój odtwarzacz. A gdyby tak po prostu go wziąć? Chyba by nie zauważył, że zginęła mu rzecz, która i tak do niego nie należy? Przysuwał się powoli w kierunku fotela będąc cały czas odwróconym plecami do gości. Jak on może tak bezwstydnie tutaj paradować w samych bokserkach?! Junsu oniemiał. On sam starał się tego nie robić. A gdyby tak ktoś teraz wszedł? To było nie do pomyślenia. Przypomniał sobie zachowanie Changmina. Spojrzał jeszcze raz na gościa i stwierdził, że oboje są po prostu bezwstydni. Yoochun postanowił najwyraźniej zlitować się nad Junsu, bo pospiesznie założył spodnie. Nie leżały tak jakby chciał, ale też nie było w nich jakiejś specjalnej tragedii. Pomijając fakt, że mogłyby być o około 10 centymetrów dłuższe. No nic. Trzeba było jakoś to przecierpieć. Podwinął nogawki do kolan. Teraz nie wyglądał chociaż, jakby pożyczył ciuchy od młodszego brata, ale jakby zaczynał nową pracę w jakimś urzędzie komunalnym.
„Nie ważne”
Yoochun zaśmiał się na swój widok. Pierwszy i ostatni raz. Przynajmniej mi się dzisiaj nie nudziło. Złapał swoją, mokrą koszulkę i wytarł nią brzuch. Podszedł z powrotem do fotela i zupełnie nie spodziewanie usłyszał zza rogu jakieś głosy. Wychylił się delikatnie i przyuważył, że drzwi były otwarte. Ktoś kogo nie mógł tym momencie zobaczyć ewidentnie naprzykrzał się Junsu. Podsłuchał jeszcze kawałek rozmowy.
„To jest powód dlaczego nie wyjechałeś?”
„Chciałem… naprawdę, ale nie mogłem. Oszukałbym sam siebie. Zależy mi na tobie. Czy możemy to jakoś jeszcze naprawić?”
Zapłakany chłopak rzucił się stronę Junsu. Za nim jednak zdążył go chociaż dotknąć tamten już zblokował do siebie całkowity dostęp. Patrzył tylko jak Changmin osuwa się na kolana i siedzi bezradnie na zimnej klatce schodowej. Łzy płynęły mu niekontrolowane. Jeśli teraz zgodziłby się na cokolwiek to na pewno znowu dałby mu złudną nadzieję na szczęśliwe życie. Ale on tego nie chciał. Teraz wreszcie było mu dobrze i chciał, żeby już tak pozostało, nawet jeśli miałby być już sam do końca swojego życia.
„ No!!! Proszę!!!”
Changmin zaczął wydzierać się histerycznie i walić pięściami w kolana Junsu. Sam się zastanawiał jak to możliwe, że upadł, aż tak nisko?
„Zapomnij. Weź się w garść i idź do domu!”
Junsu nie starał się już być delikatny. Złapał kolegę pod ramiona i postawiło do pionu. Wydawać by się mogło, że Changmin zaraz opadnie z sił i z powrotem wyląduje na posadzce. Całe szczęście jakoś udało mu się utrzymać równowagę. Oczy błądziły mu bez celu po całym korytarzu omiatając każdy jego zakamarek. Zauważył nawet jaki ma kolor. Dlaczego wcześniej tego nie widział? Pewnie dlatego, że był strasznym ignorantem. Jak zwykle zresztą.
„Idź już.”
Powtórzył po raz kolejny Junsu wyłapując obłęd w oczach przyjaciela. Zapomniał zupełnie, że w jego domu znajdował się ktoś kto może go stąd zabrać. Yoochun nadal przysłuchiwał się rozmowie. Skądś znał ten głos. Ale jak sam zdążył się już zorientować za tymi drzwiami mógł stać w tym momencie każdy obywatel Korei. Po chwili niemego podsłuchu wyszedł zza rogu i nadal pozbawiony koszulki szedł powoli w kierunku drzwi. Złapał delikatnie Junsu za brzuch, przytulając Siudo jego pleców. Zamknął na chwilę oczy. Chciał tylko, żeby ten natręt się wreszcie odczepił. Nie wiedzieć jednak czemu oddał się zupełnie tej chwili. Czuł w nosie cudowny zapach perfum znajomego. Był on bardzo delikatny. Chyba jakiś kwiatowy, ale ciężko mu było to określić. Już po chwili odwróciło w swoim kierunku i nie otwierając oczu znalazł jego usta. Czuł, że ogarnął go strach. Cały się trząsł. Pocałował go lekko i odsunął od siebie. Spojrzał w kierunku futryny, ale zastygł w przerażeniu. To chyba byłą ostatnia osoba, którą chciał ujrzeć będąc w takiej sytuacji.
„CHANGMIN?!”
Owszem szukał go! Ale co on robił tutaj?! Teraz?! Miał być przecież w Japonii. Przyłapał się na tym, że cały czas ściskał Junsu. Nie mógł go puścić. Całkowicie sparaliżowały go nerwy. Zauważył zresztą, że tamten też stoi oniemiały nie mając nic do powiedzenia. Tylko Changmin starał się ogarnąć wzrokiem to co znajdowało się przed nim. Jego najlepszy przyjaciel? I Junsu? To chyba mu się śni. Uszczypnął się kilka razy w nadgarstek, ale cały czas znajdował się na tej ponurej klatce schodowej. Odwrócił się na pięcie i postanowił jak najszybciej stamtąd uciec .
„Changmin! To nie tak jak myślisz. Nie wiedziałem, że to ty… Wszystko ci wyjaśnię. Obiecuję…”
„Zapomnij!”
Chłopak wsiadł do windy i , za nim Yoochun zdążył jeszcze cokolwiek powiedzieć , drzwi się zamknęły.
„M o ż e s z… o d d a ć… m i… m o j ą… M P 4… i… j u ż… s o b i e… p ó j ś ć…?”
Junsu bezmyślnie wypowiedział te słowa. Cały czas był w szoku spowodowanym przez ten niespodziewany pocałunek. Kto od tak sobie spoufala się z zupełnie obcą osobą? Znają się od nie całej godziny!
„Twoją MP4? To na Ciebie wpadłem na lotnisku?”
Yoochun nie potrafił ogarnąć tyle zbiegów okoliczności na raz. Złapał się za głowę i szarpnął się za włosy. Jak to w ogóle jest możliwe?
„Chcę cię uprzejmie poprosić, żebyś się stąd WYNIÓSŁ!”
Junsu wydarł się tak, że pewnie wszyscy sąsiedzi zastanawiali się w tym momencie o co może chodzić. Pozbierał szybko mokre rzeczy Yoochuna, przywłaszczył sobie swój własny odtwarzacz, i wyprosił go za drzwi zamykając je z głośnym hukiem.
Oooo Junsu chcial rozebrac Yoochuna. Jaki piekny obrazek ;) mmm... i ten pocalunek, (8D suuper. Ciekawa jestem tylko czy Junsu sie podobalo.. ;p
OdpowiedzUsuńYou know what time it is?
OdpowiedzUsuńThis is return of the ... Changmin?
Wielki Changmin powraca. Albo raczej wychodzi na to, że się nigdzie nie wybierał. Ah ta dzisiejsza młodzież, taka niezdecydowana.
Biedny Yoochun. Jak nie musi sprzątać po Junsu to sam coś napaskudzi. O__o. Widać, że szybko kojarzy fakty. Mądry jest. LOL. Chyba podoba mu się Junsu, ale nigdy nic nie wiadomo. Może jednak Junsu wróci do Changmina, tak dla świętego spokoju. Ale miejmy nadzieję, że będzie ich prowadził wielki Yoosu i oboje nie pobłądzą.
Junsu jak zwykle nie wie co zrobić w najprostszej sytuacji. Trzeba było od razu wziąć tą mp4, jak Yoochun pukał już do drzwi. Nie miałby wtedy problemów z tapicerką i nie musiałby się dzielić swoją garderobą. No, ale to jest słodki i niewinny Jusnu.
Cieszę się, że Changmin nigdzie nie wyjechał. Jakby to było, gdyby go nie było. :D. Pewnie Yoochun nie zdecydowałby się na tak desperacki krok, ale widać było, że mu się podobało. Pewnie bardzo chętnie by to powtórzył. Ja osobiście nie mam nic przeciwko. *__*. Ahh. Tylko dlaczego Junsu tak nerwowo zareagował? Stała mu się jakaś krzywda czy jak? Nie rozumiem go.
Czekam na kolejne wpisy.
P.s. Rozbija mnie ta morda ~O_O~.