poniedziałek, 7 marca 2011

I can Soar - part 8

Changmin ponownie spakował swoje rzeczy i wystawił na korytarz potężną walizkę. Kto by się spodziewał, że tak łatwo i naturalnie przyjdzie mu przyjąć tę posadę w Japonii. Fakt bardzo dużo zawdzięczał Kibumowi, który starał się wspierać go ze wszystkich sił. W końcu niedługo też Yoochun dołączy do niego. Przynajmniej będzie miał pewność, że nie straci przyjaciela. Nie do końca wierzył w jego szczere intencje, ale zostawił to na głowie Kibuma. Sam miał zamiar się trochę wyluzować.

"Jestem już gotowy, o której miał być ten samolot?"

"Nie wiesz nawet, o której masz być na lotnisku?" spytał Kibum zdziwionym głosem.

"Myślałem, że ty nad wszystkim panujesz!" Changmin wrzasnął na stojącego w holu kolegę, który zastanawiał się czy powiedzieć może o tym, że godzina odlotu jest napisana na bilecie, ale szybko zrezygnował widząc go tak rozzłoszczonego.

"No chodź już." machnął rękę i otworzył drzwi " I zostaw te chipsy! Chcesz przytyć?"

"Nie mam tego w planach, ale jeśli to jedyne wyjście to tak, chcę." Chagmin pakował do ust kolejnego chipsa szukając jednocześnie kluczy od mieszkania.

"W ogóle o siebie nie dbasz. a powinieneś. W ogóle się nie dziwię dlaczego pan Kim cię zostawił."

"Zamknij się! Idziemy!" Paczka, którą trzymał wylądowała na ziemi w korytarzu, a Changmin złapał walizkę, wyszedł z domu i zamknął za sobą drzwi.

~O_O~

Yoochun siedział jak zamurowany na jednym z wolnych krzeseł przy barze. W ręku trzymał nieruchomo już od ponad 15 minut kieliszek wina. Cały czas gapił się w jeden ruchomy punkt, wyginający się gdzieś po środku klubowego parkietu. Zauważył też, że kilka razy niechcący się opluł.

"Jak będziesz tak siedział to nic nie zdziałasz". Junho szturchnął Yoochuna, który wreszcie zdawał się mieć kontakt z rzeczywistością. "Tak poza tym to dziwnie wyglądasz kiedy gapisz się tak na parkiet z otwartymi ustami. Mi by było wstyd".

"Odczep się. Nie widzisz, że podziwiam".

"Widzę. Tylko nie zapominaj, że to mój młodszy brat".

"Zupełnie inaczej jest go widzieć w domu, kiedy nic innego nie robi tylko narzeka bez przerwy jaki to jestem 'obcy', a co innego tutaj. Nie wiedziałem, że...". Yoochun starał się dobrać odpowiednie słowo.

"Że Junsu potrafi być taki seksowny? Że nauczyciel biologii potrafi być taki seksowny?"

"Właśnie". Spojrzał się jeszcze raz na idealne ciało Junsu, który kiwał się na boki i wyginał w rytm muzyki. Wyglądał tak jakby tym właśnie żył. Muzyką. Jakby to ona dawała mu wolność. Wyglądał tak swobodnie i uwodzicielsko, że Yoochunowi po raz kolejny opadła szczęka.

"Skoro jest gejem to dlaczego otacza się kobietami?". Spytał nei spuszczając oka z idealnej sylwetki.

"On twierdzi, że tak zwraca na siebie większą uwagę mężczyzn". Junho dopił swojego drinka i poprosił o następnego. Jak na razie ani on ani Yoochun nie odważyli się wejść na parkiet.

"O patrzy on tu idzie". Yoochun schował twarz za swoim kieliszkiem. Nie przewidział jednak, że całej nie ukryje.

"A temu co?". Junsu burknął, gdy tylko spojrzał na Yoochuna, który zachowywał się dość dziwnie. "Koktajl z cytryną poproszę". Kiwną w kierunku barmana, który od razu wziął się za przygotowanie napoju. Junsu tym czasem przysiadł na wolnym krześle obok Yoochuna z zamiarem złapania głębszego oddechu.

"Nie pij tyle". Junho zwrócił się do brata, który otrzymał swojego drinka przyozdobionego plastrami cytryny i małą kolorową parasolką.

"Nic mi nie będzie. Lepiej martw się o niegoo, bo nie wygląda zbyt dobrze". Fakt Yoochun nie trzymał się najlepiej. Zbyt dużo alkoholu plus zbyt mało ruchu spowodowało, że już powoli zasypiał na ladzie, lecz pomimo to nadal dziwnie tajemniczo wpatrywał się w Junsu.

"Masz fajny tyłek. Mogę dotknąć?". Powiedział nagle nalewając sobie kolejny kieliszek czerwonego, wytrawnego wina, które tak uwielbiał. " Jak tańczysz wygląda jakby płynął".

"Szkoda, że Changmin cię teraz nie widzi. Ciekawe co by na to powiedział? Junho weź go lepiej zaprowadź do domu". Odwrócił się w kierunku brata z nieprzyjemnym grymasem na twarzy. "Świetnie. To mam jednego nieprzytomnego i jednego bredzącego". Zdążył zauważyć, że jego starzy o 10 minut braciszek smacznie się zdrzemnął. Junsu zarzucił ramię brata na swoje własne i objął go w pasie. Nie miał wyboru jak zaciągnąć tych dwóch do taksówki. I tak minął ten wspaniały wieczór. Na niańczeniu dwóch dorosłych mężczyzn, którzy najwidoczniej sami nie potrafią o siebie zadbać. Ściągnął po drodze Yoochuna, który szybko dopił wino i uwiesił się na drugim ramieniu Junsu. "Świetnie". Z coraz gorszym humorem opuścił lokal mijając jakiegoś, najwidoczniej nowego, bramkarza, który wyglądem przypominał bardziej buldoga niż człowieka.

"Wsiadaj". Zawarczał w stronę Yoochuna, który kiwał się niepewnie na nogach ledwo co utrzymując równowagę.

"Oczy też masz ładne. Mówił ci to ktoś?"

"Nie! Wsiad...". Usta Junsu zamknął niespodziewany pocałunek. Trochę jakby całowała go jakaś pijana popielniczka. Odsunął od siebie Yoochuna, który oblizał się perwersyjnie. "Wsiadaj!"

"Kocham cię!". Junsu powoli już tracił cierpliwość. Nie mógł uwierzyć, że ten obcy, przystojny, uprzejmy i do tego seksowny mężczyzna może zamienić się w takie zwierzę. Wiedział, że coś z nim jest nie tak, a teraz wszystko ujrzało światło dzienne. Zapakował brata do taksówki zaraz po tym jak namówił Yoochuna, żeby wreszcie posadził swój szanowny tyłek na tylnim siedzeniu.

Odbiorca: Yunho
Pomocy!
Będę za 20 minut.
Nadawca: Junsu


Po kilku minutach jazdy przyszła odpowiedź zwrotna. Nie mógł raczej zabrać dwóch nieprzytomnych towarzyszy do domu, więc stwierdził, że przechowa ich przez noc u przyjaciela z podstawówki, który miał jedno szczęście mieszkać samemu.

Nadawca: Yunho
Czekam.
Odbiorca:Junsu


Już po chwili taksówkarz zatrzymał samochód w dość małej dzielnicy niedaleko miejsca, gdzie mieszkał Junsu. Yunho czekał już na podwórku nie wiedząc na co musi się przygotować. Junsu machnął do niego ręką, a ten podbiegł szybko pomagając mu wydostać zupełnie nieprzytomnego Junho i na wpół śpiącego Yoochuna.

"A to kto?". Spytał Yunho jak wyciągał obcego mężczyznę z samochodu i starał się dowlec go do domu.

"Jestem jego chłopakiem. Miło mi".

"Zamknij się!". wrzasnął wkurzony na maxa Junsu. Po co w ogóle wybierał się na tę beznadziejną imprezę. Po co w ogóle oni się tam wybrali? Żeby podtrzymywać konstrukcję blatu?

"Nie mówiłeś mi, że..."

"Bo nie mam". Junsu uciszył szybko chłopaka. Chciał jedynie położyć tych dwóch kretynów tam gdzie nie wyrządzą sobie zbytniej krzywdy i sam spokojnie zasnąć.

~O_O~

"Jak myślisz co oni teraz robią?" Changmin siedział na jednym z krzeseł na terminalu czekając na swój późno-wczesny samolot do Japonii.

On i Kibum już od ponad godziny zastanawiali się dlaczego samolot ma takiego kolosalne opóźnienie.

"Wiesz jest prawie 3 w nocy. Stawiam na to, że po prostu śpią. Przestań wreszcie zadawać takie głupie pytania"

"Jesteś pewien, że śpią?" Changmin dalej bombardował kolegę.

"Nie. Tak mi się wydaje. Jest 3 w nocy! Co mogą innego robić?"

"No tak" Changmin schylił głowę i wpatrywał się ślepo w jakiś martwy punkt na swoich butach. Wreszcie usłyszał wezwanie do odprawy swojego lotu.

~O_O~

"Jak tylko dojdą do siebie to ich stąd zabiorę" Junsu przykrywał kocem Junho, który leżał na kanapie razem z Yoochunem, a raczej na Yoochunie.

"Nie przejmuj się. Nie spodziewam się gości w tygodniu". Mężczyzna uśmiechnął się życzliwie i podał Junsu dwa czyste ręczniki. " Pewnie jesteś padnięty. Możesz tu zostać z nimi. Weź sobie tylko wolne."

"Dzięki Yunho"

"Nie ma sprawy Junsu" Uśmiechnął się ponownie i otworzył drzwi od swojej sypialni. "To dobranoc"

"Dobranoc"

Junsu padnięty skierował się do łazienki, żeby wziąć szybki, orzeźwiający prysznic, po czym planował położyć się jak najszybciej spać.