"Nie rozdwoję się przecież! Czego wy ode mnie oczekujecie?!"
Yoochun wrzeszczał to na Changmina to na Junsu, którzy mieli najwyraźniej zbyt duże wymagania co do rekompensaty za wyrządzoną szkodę.
"Czasami trzeba pomyśleć za nim się coś zrobi"
Changmin zaczął kleić się do Junsu, który niezbyt zadowolony z całej sytuacji, przesuwał się co jakiś czas o kilka centymetrów powoli zbliżając się do ściany.
"Słyszałem, że Changmin miał wyjechać do Japonii. Niech, więc jedzie. Przecież nic go tutaj nie trzyma"
"Stoję obok możesz zwracać się bezpośrednio do mnie!"
Changmin przygryzł sobie wargę ze złości, a Yoochun starał się nie wtrącać ponownie w sprawy pomiędzy tą dwójką. wiedział na pewno, że musi wymyślić coś, żeby nie wracać z powrotem do domu. Nie chciał wysłuchiwać ponownie marudzenia rodziców, czy może być wkopanym w jakąś pracę biurową, której tak nie znosił. Nie miał jednak wystarczająco dobrego powodu, żeby zostawać w Korei. Chociaż już teraz twierdził, że znalazł by jeden odpowiedni dla jego samego - Junsu, a raczej był bardzo ciekaw jakby rozwinęła się ta dość skomplikowana znajomość. Dla niego powód idealny - dla Changmina kolejny powód, żeby nie odezwać się do niego przez wieki. Tak, więc Yoochun ugryzł się w język powstrzymując tym samym to co chciał powiedzieć i dalej czekał na rozwój sytuacji.
"Słyszałem, że chciałeś wyjechać do Japonii. Dlaczego nie pojedziesz? Miałeś wsiadać do samolotu, a wróciłeś, żeby zobaczyć się ze mną? Jak widać okazałem się dupkiem, więc możesz dalej kontynuować to co zaplanowałeś"
Junsu kompletnie nie starał się być delikatny. Wiedział, że jeśli Yoochun teraz opuści Koreę razem z Changminem to szanse na jego zadośćuczynienie są mniej, niż nikłe. Nie zależało mu na tym, że zatrzymywać przy sobie Yoochuna, ale z drugiej strony przydała by mu się pomoc przy sprawdzaniu klasówek. Miał by trochę czasu dla siebie. Wreszcie by odpoczął. Wreszcie nacieszył by się zbliżającą dobrą pogodą, na którą tak długo czekał.
"Mój tata potrzebuje kogoś w biurze" wtrącił się nagle Yoochun "Jeśli masz ochotę to zadzwonię do niego w tej sprawie. Teraz pojechałbyś sam, a ja dołączyłbym do Ciebie za jakieś.."
Yoochun spojrzał się na Junsu czekając na podpowiedź dotyczącą tego jak długo powinien tu zostać, żeby odpokutować swoje winy.
"Jakieś 2 tygodnie" Junsu rozluźnił mięśnie twarzy.
"... za jakieś dwa tygodnie. Co? Dwa tygodnie?"
Spojrzał się na chłopaka, który najwidoczniej czuł satysfakcję z tego, że ma na coś wpływ i, że ta cała głupia sytuacja obróciła się na jego korzyść. Nie stracił nic, a mógł zyskać całe dwa tygodnie wolnego od prac domowych, sprawdzania klasówek i poprawiania błędów ortograficznych, których miał już po dziurki w nosie"
"Dwa tygodnie i ani jednego dnia mniej"
"Dobra zrozumiałem. Dołączyłbym do Ciebie za około dwa tygodnie"
Mówił coraz bardziej zrezygnowany. On sam miał na myśli ewentualnie kilka dni. Może 3? Na pewno jednak nie przypuszczał, że Junsu wpadnie na pomysł przetrzymania go tutaj przez całe dwa tygodnie. Stwierdził jednak, że zawsze to jakaś odskocznia od życia codziennego, a tego jeszcze nie próbował.
"Nie zgadzam się, żebyście zostali sami. Nie wiem co wam znowu do głowy przyjdzie.
Changmin wyrażał na głos swoją opinię, ale chyba już doskonale zdawał sobie sprawę, że jego głos nie miał w tym momencie większego znaczenia. Musiał pogodzić się, że sprawy przybiorą trochę inny porządek jak sobie zaplanował. Czyli nie zostanie z Junsu wysyłając Yoochuna samego do Japonii, tym samym nie ma szans na jakąś większą zgodę, ani na żaden teoretyczny powrót, ani na wspólne mieszkanie, albo chociaż przebywanie we dwoje w jednym pomieszczeniu, a tym bardziej wspólne sypianie. Na samą myśl, że to wszystko przepadło w jednym momencie w kącikach oczu zbierały mu się łzy.
"Albo niech wam będzie. Ja wychodzę. Z tobą pogadam później"
Changmin rzucił złowrogie pspojrzenie na Yoochuna, który wiedząc, że sprawy przeprosin miał już za sobą po prostu nie zwrócił na to większej uwagi i dalej bawił się ściągaczem w swojej bluzie.
"Niech będzie". Powiedział Yoochun
Drzwi zamknęły się z hukiem. Przez głowę Junsu przemknęła myśl, że gdyby uderzył trochę mocniej to mógłby zostać bez okien. Na razie nie wiedział tylko co ma zrobić z gościem w swoim domu. Tak tylko powiedział sobie, że go u siebie zatrzyma, ale tak naprawdę nie miał najmniejszego zamiaru użerać się z nim przez cały dzień. Mógłby ewentualnie wpaść późnym popołudniem zrobić co obiecał i wracać tam gdzie jego miejsce.
"To gdzie masz zamiar mnie ugościć?"
Zaczął Yoochun bardzo pewny siebie.
"Słucham?". Junsu spojrzał w kierunku swojego rozmówcy "Jak ugościć?"
"Muszę gdzieś mieszkać. Masz dwa tygodnie. Potem zniknę i miejmy nadzieję, że już się więcej nie zobaczymy. Wszystko wróci do normy"
Sam do końca nie wierzył w te słowa. Już chyba nic nie będzie takie jak wcześniej. Wcześniej, czyli kiedy? Yoochun wiedział, że dla niego wcześniej oznacza tylko i wyłącznie życie przed tym słodkim pocałunkiem. Postanowił jak najlepiej wykorzystać te dwa tygodnie. Był ciekaw co wyniknie z tej skomplikowanej jak na razie znajomości.
"Nie możesz tutaj mieszkać! Prawie cię nie znam"
"Przestać chrzanić. Zaledwie wczoraj odwzajemniłeś mój pokazowy, gorący pocałunek. Czy to nie wystarczy?"
Yoochun zmarszczył czoło i przyglądał się cierpliwie reakcji Junsu. Od tej chwili postanowił zacząć wprowadzać swój mały plan w życie.
"Nie masz prawa tak mówić! To wszystko twoja wina!"
Twarz Junsu przybrała żywy czerwony kolor. Ze złości powychodziły mu na czole wszystkie żyły. Nigdy nikt nie działał mu tak na nerwy. Do tej pory wiódł spokojne życie. Czym tak naprawdę zawinił, że został skazany na takie cierpienie? Sam nie wiedział, ale musiało to być coś naprawdę strasznego. Teraz już sam wątpił czy te dwa tygodnie to dobry pomysł. Może starczą mu dwa dni? Tak mu z pewnością by wystarczyły, ale wtedy nie czułby wystarczającej satysfakcji z odebrania Yoochunowi 14 dni z jego pokręconego życia.
"To gdzie mogę spać? Jeśli masz tylko jedno łóżko nie szkodzi. Nie przeszkadza mi to, że będziemy spać razem"
"Nie będziemy. Mam sypialnie dla gości". Powiedział zrezygnowanym tonem i wskazał palcem gdzie Yoochun powinien się udać, żeby odpocząć.
"Też może być" Mrugnął do niego okiem i miną ocierając się o jego bok.
Yoochun postawił wszystko na jedną kartę. Miał tylko dwa tygodnie, żeby dowiedzieć się co tak naprawdę czuje Junsu. I czy jego nienawiść naprawdę zakorzeniła się, aż tak głęboko. Według jego planu 4 dni to maximum na ocenienie sytuacji i rozkochanie w sobie nawet kilku kobiet. Nie był jednak to końca pewien czy ten czas jest wystarczający, żeby przekonać do siebie mężczyznę i to w dodatku tak upartego i poukładanego.
"Nie dotykaj mnie więcej! Jesteś tu, żeby mi pomóc!"
"Jasne. Przyjąłem"
Yoochun zamknął drzwi od swojej nowej sypialni zostawiając Junsu samego w salonie. Rozejrzał się po pomieszczeniu i stwierdził, że ktoś najwyraźniej nie ma do końca sprecyzowanego gustu. Po co cały dom ma tak cholernie jasne kolory? Czy w ogóle on ma pojęcie o istnieniu innych barw, niż beżowy? Chłopak rzucił się na duże, chyba dwuosobowe, wygodne łóżko i przez około 15 minut nie robił nic tylko patrzył w sufit.
Changmin się pewnie tego nie spodziewa. Ehh. Znowu będzie awantura. No trudno.
Po następnym kwadransie Yoochun postanowił wreszcie pojechać i wymeldować się z hotelu. Musiał też wziąć swój okrojony bagaż. Spojrzał na podłogę i przypomniało mu się, że miał oddać te przykrótkie rzeczy Junsu. Po to je przecież ze sobą targał. Podniósł z ziemi reklamówkę i wszedł do salonu gdzie zastał 'współlokatora' siedzącego na kanapie i oglądającego telewizje.
"Dzięki za ciuchy. Idę do hotelu po moją torbę"
"I może tam zostaniesz?" wysyczał Junsu przez zaciśnięte zęby.
"Słucham? Mówiłeś coś?"
"Tak. Nie spiesz się"
Yoochun uśmiechnął się tylko i i wyszedł z mieszkania. Nie wiedział dlaczego, ale Junsu go coraz bardziej przerażał. Odpychał. Przerażał. Odpychał. I znowu przerażał.
No to chyba się zakochałem.
Kilka serduszek uleciało nad głową chłopaka, który starał się nie potknąć na całkiem równej powierzchni chodnika.
~O_O~
"To jest niemożliwe"
Changmin siedział w jakimś małym przydrożnym barze i popijał colę z dodatkiem soku pomarańczowego.
"Wszystko na pewno się ułoży, zobaczysz. Zresztą może się dla ciebie nie nadawał. Pomyśl nad tym"
Chłopak trochę niższy od Changmina siedział po przeciwnej stronie stolika i przeglądał jakieś czasopismo. Wyglądał na opanowanego i pewnego siebie. Ubrany był jak zwykły nastolatek. Włosy odstawały mu we wszystkie strony jakby nie wiedział do końca do czego służy grzebień. Widoczna też była jego niewielka wada zgryzu. Śmiesznie uzębienie jednak nie odbierało mu ani grama z jego uroku.
"A skąd ty możesz wiedzieć. Filozof się znalazł. W ogóle znałeś Jusnu. Znaczy czy go znałeś znałeś, a nie czy go znałeś?"
"Pan Kim jest bardzo miłą osobą. Świetnie uczy. Nie wiem co ci przyszło do głowy zakochiwać się w nauczycielu. To było do przewidzenia, że właśnie się tak skończy i do tego.."
"Hej! Kim Kibum! Chcesz umrzeć! Przestań gadać głupoty tylko się skup. Mam problem pamiętasz?"
"Tak oczywiście" Ziewnął chłopak zakrywając sobie usta ręką.
"Umowa była taka, że jadę do Japonii do jakiejś śmierdzącej pracy. Yoochun mnie polecił. Jedna sprawa mnie tylko męczy. Nie ufam mu. Już raz wykręcił mi numer, a nie jestem pewien czy nie zrobi tego po raz drugi"
Oczy Changmina wirowały jak u szaleńca. Skończył swoją kolejną porcję coli i poprosił o następną.
"Nie popadaj w depresję. Po co miałby to robić?"
"Bo Junsu jest wyjątkowy! Ty nic nie rozumiesz. Mogłem się tego spodziewać. Masz po prostu ich obserwować nic więcej. Chcę wiedzieć gdzie chodzą, co robią, i czy robią cokolwiek razem"
"Ty już popadłeś w paranoje. Pan Kim i tak do ciebie nie wróci, więc co to za różnica? He? Odpuść sobie, bo jeszcze zaszkodzisz niewinnym ludziom"
"Niewinni to oni nie są! Ty nic nie rozumiesz"
Mówił coraz bardziej agresywnie już prawie krzycząc na swojego znajomego. Ludzie przy stolikach obok zaczęli zwracać na nich większą uwagę. Zastanawiali się dlaczego dwóch nastolatków nie spędza wolnego czasu na nauce, tylko szlajają się po barach i upijają colą.
"Tak. Tak. Rozumiem. Niech ci będzie. Tak dla świętego spokoju. Powiedz mi tylko jedno co w nim jest takiego wyjątkowego, że nie możesz tak po prostu o nim zapomnieć?"
"Naprawdę chcesz wiedzieć?"
"Jasne. gdyby nie chciał to bym się ciebie o to nie pytał" Kibum robił się coraz bardziej senny.
"Jest po prostu najlepszy we wszystkim"
"Chciałeś powiedzieć, że jest najlepszy w łóżku?"
"Hej! Jak śmiesz!" Na policzkach Changmina wyskoczyły dwa rumieńce.
"No tak przepraszam." Kibum zmarszczył czoło ubolewając nad dojrzałością kolegi " Znajdź sobie po prostu kogoś równie dobrego i będzie po kłopocie".
"Zamknij się, bo zginiesz!"
Cudowne !
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział ^^
Junsu, nauczyciel biologii i Yoo, syn biznesmena... niewątpliwie będzie ciekawie :D