„To jest chyba najgorszy dzień w moim życiu”
Changmin mamrotał sam do siebie. Jak tylko opuścił budynek, w którym mieszkał Junsu nie wiedział gdzie ma się podziać. Krążył między uliczkami ze spuszczoną nisko głową. Samo wspomnienie o tym, co się wydarzyło napełniało go niepokojem. Stracił na raz dwie najważniejsze dla niego osoby. Jak to możliwe, że ktoś w ogóle może mieć takiego pecha? Sam nie mógł w to uwierzyć. Bardzo wyraźny obraz Yoochuna całującego Junsu pojawiał się co jakiś czas w jego głowie. Tak na dobrą sprawę to w ogóle jej nie opuszczał. Co powinien teraz zrobić? Czuł się okropnie źle myśląc o jego desperackim kroku jakiego się podjął. Błagać Junsu, żeby do niego wrócił? Co w niego wstąpiło?
~O_O~
Szczupły ciemnooki chłopak leżał na ogromnym łóżku w swojej sypialni. Już dawno się tak nie czuł. Starał wyłączyć się na świat. Po prostu leżał bezczynnie nie mając nawet ochoty kiwnąć palcem. Jego myśli zaprzątał mu ten dziwny i niespodziewany pocałunek. Dlaczego nie potrafił go zapomnieć? W końcu było już po wszystkim. Changmin pewnie już nigdy się do niego nie odezwie, co miało swoje plusy, a ten złodziej MP4, też najprawdopodobniej już go nie będzie nawiedzał. Teraz chciał, żeby jedynymi myślami były te o odzyskaniu odtwarzacza i pozbyciu się obu natrętów. Obrócił się na brzuch i podparł głowę dłońmi. Wpatrywał się tak kilka minut w jakiś mały uszczerbek na ramię swojego łóżka. Cały czas przyłapywał się na tym, że myśli o Yoochunie. Jak to możliwe?
„Sio…………!!!”
Spełzł z materaca i zaczął energicznie wymachiwać rękami ponad głową. Myślał, że uda mu się w ten sposób odpędzić te naprzykrzające się i zupełnie nie chciane myśli. Zapomniał tylko, że to nie działa. Kiedy ostatnio się tak czuł? Nawet nie potrafił sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ile potrafi namieszać jeden pocałunek? Doszedł do wniosku, że jednak nigdy jeszcze nie czuł się tak jak teraz. Z Changminem każdą wolną chwilę spędzał w sypialni.
„Lub też na korytarzu, albo w salonie…”
Roześmiał się sam do siebie. Czy to w ogóle można było nazwać związkiem? Już nawet nie pamiętał czy był kiedyś z kimś na poważnie. Nie przypominał sobie, żeby był z kimkolwiek jakoś specjalnie związany. Nie mógł tym bardziej pojąc całej tej sytuacji z Yoochunem i tego jak zareagowało jego ciało na tamten pocałunek.
„Taki ciepły, przyjemny i pełen uczucia pocałunek”
Znowu przyłapał się na tym, że nie dosyć, iż gada sam do siebie to jeszcze dodatkowo myśli o całej tej sytuacji. Dlaczego nie potrafił zareagować inaczej? Jak to możliwe, że nic nie zrobił? Mógł go odepchnąć, zbluzgać, a w wyjątkowej sytuacji spoliczkować. Kto od tak po prostu całuje zupełnie obce sobie osoby? Jednak wspomnienie tych ust siedziało w jego głowie i mogłoby się wydawać, że nie łatwo będzie je usunąć. Rozejrzał się po pustej sypialni. Wszędzie walała się masa ciuchów Changmina. Po ich ilości można by pomyśleć, że zaczął szykować jakąś przeprowadzkę. Junsu pochylał się co kawałek zbierając wszystko co leżało na ziemi i wrzucając to niechlujnie do szafy. Nie miał teraz ochoty na robienie porządku. Zresztą ilość tego wszystkiego zbytnio go przytłaczała, przez co tracił ochotę na cokolwiek innego. Postanowił poczekać, aż właściciel tego bałaganu zgłosi się po swoje rzeczy.
„Chyba muszę się przejść”
Zastanawiał się jak będą wyglądały teraz jego lekcje biologii. A raczej ich lekcje. Nie potrafił nawet wyobrazić sobie patrzenia całymi dniami na przybitego nastolatka. A co jeśli cała sprawa się rozniesie? Jak chłopak postanowi opowiedzieć o wszystkim dyrektorowi? A jeśli posądzą go o faworyzowanie i molestowanie ucznia?
Junsu zdjął z wieszaka czerwoną kurtkę, która idealnie podkreślała jego talię. Sięgnął po klucze wiszące przy drzwiach, przy których chybotał sie breloczek w kształcie małego, różowego delfina i wyszedł. Miał nadzieję zostawić cały dzisiejszy dzień za sobą i po prostu się gdzieś odprężyć.
~O_O~
„Chyba trochę za bardzo się wczułem i chyba mam problem. Changmin pewnie w życiu mi tego nie wybaczy. Jednak jestem idiotą. I po co ja się tak podniecałem? Przecież to tylko zwykły pocałunek. Aishhh.”
Po ciele Yoochuna przeszła fala niespodziewanych dreszczy. On, podobnie jak Junsu, nie mógł zapomnieć o tym dziwnym wydarzeniu. Szedł skołowany jakąś główną ulicą cały czas mamrocząc coś pod nosem. Ludzie co jakiś czas spoglądali się na niego dziwnie. Tylko do końca nie wiedział dlaczego? Czy dlatego, że gadał sam do siebie i wyglądał jak jakiś czubek, czy może, że koszulkę miał ubraną na lewą stronę co potwierdzało jeszcze bardziej fakt, iż jest czubkiem? Ale cóż się dziwić. Kiedy Junsu bezczelnie ‘wystawił’ go półnagiego za drzwi swojego mieszkania nie myślał o niczym innym, jak tylko o tym, żeby coś na siebie włożyć. Idąc tak samotnie stwierdził, że jedynie kawa może poprawić mu nastrój i postawić na nogi. Postanowił odwiedzić jakąś kawiarnie. Problem polegał jednak na tym, że nie miał bladego pojęcia, gdzie może jakaś się znajdować. Przeszedł jeszcze kilka przecznic coraz bardziej zwalniając kroku. Cały się trząsł z zimna. Ten dzień go wykańczał. Jak nigdy chciał znaleźć się z powrotem w Japonii. Kątem oka przyuważył jakąś małą, ale przytulnie wyglądającą restauracyjkę.
„Może podają tam jakąś normalną kawę”
Skręcił w prawo i zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Dookoła niego znajdowali się ludzie, których dobry humor przyprawiał go o bóle głowy. Kiedy tylko zobaczył zielone migoczące światło szybko skierował się w stronę restauracji.
Usiadł wygodnie przy jednym z okrągłych stolików i poczekał, aż zjawi się kelner.
„ Jedną, dużą, czarną kawę poproszę. I bez cukru.”
„Zły dzień?”
Wysoki, brązowowłosy kelner stał nad nim z uśmiechem na twarzy. Tego jeszcze tylko brakowało. Akurat teraz nie miał ochoty na jakieś dziwne pogaduszki. Mężczyzna trzymał w dłoni mały notatnik, na którym właśnie zapisał zamówienie Yoochuna.
„ Czy to wszystko?”
„Yhym”
Przytaknął dając mu do zrozumienia, że to raczej nienajlepsza chwila na nawiązywanie nowych znajomości. Kelner ukłonił się i odszedł. Yoochun omiótł wnętrze lokalu wzrokiem. Jak to możliwe, że jeszcze tutaj nie był? Przecież to samo centrum Seulu. Zdawał sobie doskonale sprawę, że jeśli chodzi o jakieś miejsca schadzek, to był trochę zacofany, jeśli chodzi o Koreę. Za to mógł wymienić wszystkie kawiarnie i restauracje w Japonii. Mimo to akurat ta restauracyjka znajdowała się przy głównej ulicy, więc jest niemożliwe, że wcześniej jej nie widział?
„Przecież to samo centrum.”
Przyłapał się na tym, że ponownie już dzisiejszego dnia mówi sam do siebie. W jego przypadku to nie było raczej normalne zachowanie. Zawsze starał się pokazać od jak najlepszej strony, ale najwidoczniej jedno, małe zdarzenie namieszało mu całkowicie w głowie.
„Chyba coś ze mną nie tak.”
Po niedługiej chwili kelner wrócił z wysokim, kubkiem pełnym gorącej kawy. Yoochun podziękował i poprosił od razu o rachunek.
„Nie dawno ją otworzyliśmy.”
Chłopak uśmiechał się stawiając na stoliku talerzyk z paragonem i małą, czekoladową muf finką do kawy.
„Słucham?”
„No ten lokal. Niedawno go otworzyliśmy. Liczymy, że jeszcze nie raz nas pan odwiedzi. Mamy tez nadzieję nabyć stałych klientów.”
Jak to możliwe, że jego twarz cały czas promieniała? Wyglądał na zadowolonego z tego co robił. Yoochun zastanawiał się czy możliwe w ogóle jest czerpanie jakiejkolwiek radości z tego, iż trzeba usługiwać takim czubkom jak on. Kelner cały czas stał przy stoliku. Sprawiał wrażenie dość młodego. Może nawet byli w tym samym wieku? Przyjrzał mu się uważniej i stwierdził, że mężczyzna ma bardzo wyraźne piwne oczy. Jego wzrok tak przenikał rozmówcę, że mogłoby się wydawać, iż potrafi czytać w myślach. Ubrany był dość schludnie. Spodnie ściśle przylegały do jego szczupłych nóg. Półgolf w delikatnym, oliwkowym kolorze idealnie podkreślał długą szyję, a jednocześnie uwydatniał wyrzeźbione ramiona. W pasie przewiązany miał fartuszek w brązowym kolorze co dodawało mu chłopięcego uroku. Nagle z drugiej strony lokalu dało się słyszeć cichy dzwonek, który oznajmił przyjście następnego klienta. Yoochun podskoczył. Zupełnie odłączył się od otoczenia, kiedy tak studiował nieznajomego kelnera, że ten delikatny dźwięk brutalnie sprowadził go z powrotem do świata żywych.
„Za chwilę do pana wrócę.”
Yoochun powędrował za nim wzrokiem. I do tego był jeszcze niesamowicie wysoki. Pomyślał sobie, że Bóg nie był do końca sprawiedliwy. I po co ten chłopak chce tutaj wracać? Może powinien zostawić pieniądze i najzwyczajniej w świecie wyjść? Jednak chęć wypicia gorącej kawy była silniejsza, niż ucieczka przed przerażającym kelnerem. Poczuł, że z każdym łykiem czuje się coraz lepiej i wraca jego dobry humor. Zaczął wszystko jeszcze raz analizować. Chyba wiedział już co powinien zrobić. Nawet jeśli Changmin nigdy mu już tego nie wybaczy, to i tak musi go przeprosić. Jeśli to nie podziała zacznie go błagać. Nie wiedział dlaczego, ale postanowił też przeprosić Junsu za swojego głupie i szczeniackie zachowanie. Yoochun poweselał jeszcze bardziej. Jak to wszystko się uda to nie będzie musiał do końca swoich dni żyć z wyrzutami sumienia, że przez jakąś ‘głupotę’ stracił przyjaciela.
„Ale jaką przyjemną głupotę.”
Po raz kolejny mówił sam do siebie. Spojrzał w kierunku lady z zamiarem sprawdzenia czy kelner, który go obsługiwał, nie dosłyszał przypadkiem jego słów. Całe szczęście stał i rozmawiał z jakimś znajomym, który oparty był łokciami o blat. Yoochun mógłby dać sobie głowę uciąć, że na pewno już go gdzieś spotkał. Przyglądał mu się uważnie. Gdzieś już widział te czerwoną kurtkę i białe dżinsy. No tak! Czy to naprawdę się dzieje? Zaczął pospiesznie skrobać coś na odwrocie paragonu, który dostał cały czas zerkając w stronę Junsu.
~O_O~
„To był straszny dzień. Zrób jedną , podwójną latte.”
Junsu uściskał brata i usiadł przy ladzie opierając głowę na dłoniach. Świeże powietrze jedna trochę podziałało. Czuł się lepiej, ale to nie znaczy, że dobrze. Wszystko się pokomplikowało, a miał już prowadzić spokojne życie samotnika.
„Stało się cos?”
„Wpadnij do mnie po pracy to wszystko Ci opowiem. Teraz raczej nie mam na to ochoty. Muszę jeszcze poszukać Changmina.”
Nie miał zamiaru przepraszać swojego byłego chłopaka, ale postanowił przynajmniej mu wszystko wyjaśnić. Nie chciał być obarczany tą sprawą. W końcu on nic złego nie zrobił. W ogóle nic złego się nie stało.
„Jednak nie rób mi tej kawy. Napiję się w domu. Muszę już iść.”
Przytulił mężczyznę pochylając się nad ladą i wyszedł nie zwracając zupełnie na nikogo uwagi.
~O_O~
Yoochun przyuważył, że jego kelner idzie właśnie w tym kierunku. Złożył szybko mały, kawałek papieru i już wyciągał rękę do zbliżającego się mężczyzny. Wyjął jakieś drobne z portfela i położył je na talerzyku. Miał nadzieję, że ominą go jakiekolwiek wyjaśnienia. Jedyne co zrobił to zebrał swoje rzeczy, zarzucił na ramię torbę i już szedł w kierunku drzwi wyjściowych. Najważniejsze, że ten pierwszy krok miał już za sobą. Teraz jeszcze musi poszukać zdołowanego Changmina. Postanowił jednak najpierw dać sobie odpocząć po tym wyczerpującym dniu. Złapał taksówkę i będąc w coraz lepszym humorze pojechał do swojego ulubionego hotelu.
~O_O~
Mężczyzna gapił się na kartkę nie wiedząc za bardzo co ma z nią zrobić. Na przedzie widniał napis ‘Do Junsu’. Kto ma taki idealny charakter pisma? Zastanawiał się rozwijając powoli papierek. I skąd on wiedział, że on w ogóle go zna? Szybko doszedł jednak do wniosku, że musiał ich widzieć razem przed chwilą. Przeczytał kilka razy tekst zapisany na paragonie. Czy to jest w ogóle możliwe? Przecież on sam znał wszystkich znajomych brata. Wszystkich jego przyjaciół, chłopaków czy kochanków. A jego widział pierwszy raz na oczy. Domyślał się już, że o czymś nie wie. Jeszcze raz powoli omiótł kartkę piwnymi oczami.
‘Nigdy w życiu nie przeżyłem tak koszmarnego dnia jak ten dzisiejszy. Jesteś najbardziej wrednym, nieuprzejmym, samolubnym, bezczelnym, zuchwałym, egoistycznym, chamskim, obłudnym, opryskliwym, szorstkim i bezuczuciowym arogantem jakiego do tej pory udało mi się poznać.
Liczę więc na ponowne spotkanie.
Yoochun’
Przecież Junsu jest z Changminem. Kiedy on w ogóle miał czas, żeby spotkać się z kimkolwiek innym? Jedyne przecież co robił to wracał ze szkoły, brał prysznic i jeszcze nie zdążył się wytrzeć, a już słyszał głośny dzwonek do drzwi, przed którymi czekał jego chłopak. Nawet w szkole przebywali razem. Junhor zastanawiał się intensywnie nad tym co mogło łączyć Junsu z tym nieznajomym. Postanowił jednak poczekać jeszcze godzinę aż skończy swoją zmianę, wtedy wszystkiego najprawdopodobniej się dowie. Schował świstek do tylniej kieszeni swoich dżinsów i zabrał się z powrotem za swoje obowiązki.
Widać wszyscy są w szoku, bo gadają sami do siebie :P
OdpowiedzUsuńWidać Yoochun naprawdę lubi kawę i chamskich arogantów...
Na początku myślałam, że kelnerem będzie Yunho, ale jednak się pomyliłam. A tu niespodzianka w postaci Junho.
Zobaczymy jak się akcja rozwinie :)