Junsu wyjrzał przez okno pełen nadziei, że wreszcie nadejdzie jakiś piękny, letni dzień. Zresztą robił tak, co rano. Nie mógł wytrzymać już tej wiosennej chandry, która przepełniała jego wnętrze. Ile by dał, żeby zrzucić te wszystkie nie potrzebne warstwy materiału, które tylko krępowały mu ruchy albo sprawiały, że wyglądał jak balon. Nie wspominając już zupełnie o tym, że marzył o założeniu jakiegoś zwiewnego podkoszulka, który uwydatniałby jego umięśnioną klatkę piersiową. Nie po to spędzał długie godziny na siłowni, żeby trzeba było to teraz zakrywać. Ziewnął leniwie i zasunął powrotem kremową roletę. Bardzo lubił ten kolor. W ogóle nie wiedział czemu, ale uwielbiał otaczać się jasnymi przedmiotami. Może pomijając garderobę. Tutaj od kolorów, aż oczy bolały, od białego przez różne odcienie niebieskich, zielonych, żółtych, czerwonych, a nawet szarości, skończywszy na czarnym. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, żeby nagle pomalować ściany na wzór jakiś lochów czy czegoś równie dla niego nie do wyobrażenia. A znał ludzi, którzy bardzo chętnie by tak uczynili. Sięgnął do stolika, na którym stał kubek z gorącą latte, jego ulubioną kawą, i rozkoszował się głębią smaku, która w tej chwili koiła jego duszę. Postanowił nie czekać dłużej tylko przygotować się do pracy, do której musiał dojechać dosyć spory kawałek drogi i jeżeli znowu rozprawiałby zbyt długo nad pogodą to na pewno byłby spóźniony. Nie raz mu się zdarzyło przyjść później na zajęcia, ale nigdy nie było to winą jego lenistwa i późnego wstawania.
„ Co mam dzisiaj ubrać?”.
Przewrócił oczami, a w głowie zabrzmiał mu echem jego sarkastyczny ton głosu. Jak to, w co miał się ubrać? Nie miał innego wyboru jak włożyć elegancką koszulę i pasujący do niej krawat. Miał szczęście, że nikt nie narzucił mu żadnych konkretnych kolorów. Tak, więc złapał pierwszy zestaw, jaki miał pod ręką i dorzucił do niego proste, białe dżinsy. Otworzył szafę gdzie trzymał buty i nachylił się, żeby sięgnąć po jakąś wygodną parę. Omal nie dostał zawału serca, kiedy ktoś nagle objął go w pasie i przytulił się delikatnie do jego pleców.
„Dzień dobry. Nie słyszałem, kiedy wstałeś, więc wybacz, że nie dotrzymałem ci rano towarzystwa”.
Szepnął mu na ucho bardzo szczupły i prawie o głowę od niego wyższy chłopak. Na około wyglądał o jakieś 5 lat młodszego.
„Nie szkodzi”.
Odpowiedział przestraszony. Nigdy nie lubił być zaskakiwany. Owszem wiedział, że nie jest sam, ale pomimo wszystko takie skradanie się nie bardzo mu odpowiadało, szczególnie, że był u siebie i chciał się czuć pewnie.
„Nie powinieneś iść do szkoły?”.
Spytał bardzo cicho jakby bał się reakcji swojego napastnika. Chłopak puścić go powoli wcześniej całując w policzek. Dwa ogromne rumieńce rozlały się na twarzy Junsu. Jak to jest możliwe, że tak właśnie reagował? Przecież spędził z nim właśnie noc, tą ostatnią jak i kilka wcześniejszych. Czy jego ciało zawsze będzie zachowywać się w taki niedojrzały sposób? Wyobrażał sobie siebie jako staruszka, który, gdy tylko ktoś się do niego zbliży, momentalnie przybiera kolor purpury.
„Nie możemy dzisiaj wyjątkowo iść razem ?”.
W oczach chłopaka mignęła iskierka nadziei. Przecież stara się jak może. Próbuje zachowywać się dojrzale. Dlaczego, więc nie postawić tego związku na jednym stopniu wyżej? Przecież nikt by na tym nie ucierpiał. Żadna duma nie zostałaby zmieszana z błotem. Pragnął tylko już nigdy więcej się nie ukrywać.
„Wiesz, że nie. Mogłoby to zaważyć na moim stanowisku”.
Jusnu zastanawiał się czy nie myśli za bardzo o sobie. Szanował uczucia Changmina, ale już od początku nie dawał temu związkowi szansy. Chciał spróbować tylko dlatego, żeby udowodnić sobie właśnie to, iż nie potrafi się z nikim związać i utrzymać tego w takim stanie jaki będzie zadowalał obie strony. Fakt na początku było fajnie i nawet mu się podobało, ale bardzo szybko zaczęło mu się nudzić co tylko potwierdzało jego tezę. Na razie to Changmin starał się podwójnie ignorując zupełnie nikłe starania swojego partnera. Chciałby wreszcie, żeby Junsu zaczął traktować go poważnie, a nie jak jakiegoś gówniarza, który przeżywa swoją kolejną szczeniacką miłość. Jednak nie można było zaprzeczyć, że od takiego niedojrzałego uczucia się zaczęło. Najpierw zwykłe zauroczenie wyglądem. Obaj byliby bardzo przystojni choć bardzo się różnili. Junsu miał okrągłą twarz, a wszystko było idealnie na niej rozmieszczone. Para ciemnych, maleńkich oczu, które zawsze uciekały kiedy ktoś na niego spojrzał, idealnie prosty nos, i wyjątkowe usta, które prosiły się, żeby je pocałować. Changmin był sporo wyższy. Miał pociągłą twarz, a pierwsze co rzucało się w oczy to jego wargi. Mało wydatne, ale bardzo duże usta to był jego atut. On sam był z nich dumny. Jeszcze nie spotkał nikogo kto by mu ich nie pozazdrościł. Czuł się dość pewnie ze swoim wyglądem. Można powiedzieć, że urody nie miał typowo koreańskiej, ale raczej nie wyróżniał się z tłumu. Z jego oczu biła ogromna pewność siebie. Starał się nie okazywać, że jest mu z czymś źle, tak jak teraz. Próbował ukrywać swoje słabości tak, żeby nikt nie zorientował się, że i on może mieć gorszy dzień. Ich wygląd zupełnie nie odzwierciedlał ich charakterów. Junsu zawsze osiągał to co sobie zamierzył. Nie bacząc na przeciwności po prostu do tego dążył. Nie za bardzo obchodziło go to czy komuś się to spodoba, w końcu robił to dla siebie. Tak samo w związku z Changminem. Wiedział, że chłopak za bardzo się angażuje i doskonale pojmował powagę sytuacji, gdzie w grę wchodził zakochany po uszy nastolatek. Więc zastanawiał się jakby tu, nie raniąc jego uczuć, po prostu to wszystko zakończyć. Changmin miał zawsze wiele szalonych pomysłów, lecz Junsu nigdy na żaden się nie zgodził tłumacząc się za każdym razem brakiem czasu i nie sprawdzonymi klasówkami.
„ Zbieraj się już jak nie chcesz się spóźnić”.
Powiedział młodszy chłopak. Zawód w jego głosie był słyszalny nawet po drugiej stronie ulicy. Junsu jednak ominął go powoli i zaczął się przebierać w to co uprzednio wybrał. Jego spodnie wyglądały prawie tak jakby były szyte na dziecko z podstawówki. Widać było, że jest bardzo szczupły. Spodnie opinały się na nim idealnie podkreślając jego smukła linię i okrągły tyłek. Chociaż znajomi zwracali mu uwagę, że powinien bardziej o siebie zadbać i pomyśleć nad zmianą diety, to sam jednak bardzo dobrze czuł się w swoim ciele. Dla zatuszowania zawsze tłumaczył, że to praca go wykańcza. I ten jeden argument zaważał nad wszystkim. W końcu uganianie się za szczeniakami w liceum to nie takie łatwe zadanie. W najlepszym przypadku można dostać nerwicy i stanów lękowych.
„Wychodzę. Zamknij mieszkanie i oddaj mi klucze w szkole”.
Junsu spojrzał się na chłopaka, który stał po środku salonu trzymając w reku kubek po kawie, z którego wcześniej pił i sam nie wiedział czemu akurat znalazł się w dłoniach Changmina.
„Myślę, że dzisiaj tu zostanę, jeśli mogę?„.
Spytał cicho. Junsu odwrócił twarz i spojrzał w pełne żalu oczy Changmina, który chyba nie był w stanie pójść do szkoły. Jego psychika nie była w zbyt dobrym stanie, a stabilność emocjonalna wisiała na cienkiej niteczce, którą łatwo można by było zerwać, gdyby tylko się chciało.
„To nie tak, że się z tobą nie liczę. Ale, nic z tego raczej nie będzie. I tak. Możesz tutaj dzisiaj zostać”.
Ledwo wymówił te słowa. Ranienie innych nie przychodziło łatwo, ale wiedział, że lepiej zakończyć to teraz. Nie chciał, żeby ktoś taki jak Changmin cierpiał, ale wiedział też, że właśnie w tym momencie cały jego świat zwalił mu się na głowę. Wolał zostawić go teraz samego. Każdy potrzebuje czasami chwili samotności, żeby poukładać swoje myśli. A on pomyślał, że taka właśnie chwila należy się teraz akurat Changminowi.
„Będę popołudniu. Jak zwykle po zajęciach".
Wyszedł i zamykając za sobą bezszelestnie drzwi czuł dziwne ukłucie w miejscu gdzie powinno znajdować się serce. Akurat teraz zastanawiał się czy owe ma, ale szedł i oddychał, więc chyba jednak coś musiało tam być. Wzdychał robiąc kolejne kroki i czując się coraz gorzej z powodu zaistniałej sytuacji. Poprzysiągł sobie w duchu, że na pewno przemyśli wszystko jeszcze raz. Jeśli znajdzie choć jeden powodu, dla którego warto to z pewnością postara się jak może, żeby to dalej pociągnąć. Jednak jak do tej pory nie było żadnego argumentu na tak. Zrezygnowany wsiadł do windy wiedząc, że to najprawdopodobniej będzie jeden z tych ciężkich dni, których ludzie tak bardzo nie cierpią.
~O_O~
Changmin stał dalej sam na środku pokoju i nie mógł uwierzyć w to co właśnie się stało.
„On mnie zostawił?”.
Mówił sam do siebie ściskają w ręku jeszcze ciepły kubek. Czuł, że jego duma przeżywa teraz okropne męki. Jak to możliwe, żeby ktoś taki jak on, młody, inteligentny, wysportowany no i przystojny, dostał kosza. Pamiętał jak poznał Junsu. Nie było to dawno. W gruncie rzeczy to około 4 miesięcy temu, kiedy to wszedł, jak zwykle znudzony do klasy nie mając nadziei na nic ciekawego, i usiadł na swoim miejscu rozpakowując podręczniki szkolne. Akurat miała się zacząć biologia, której tak bardzo nie lubił. Nie rozumiał jak można podniecać się jakimiś chwastami. W jego wieku są ciekawsze rzeczy do roboty, niż spędzanie swojego wolnego czasu na studiowaniu rodzaju drzew czy poznawaniu faz rozwoju mniszka lekarskiego. Na lekcje był jak zwykle przygotowany. Stos kanapek, gorąca herbata w termosie i ciekawa lekura. To było dla niego coś na co warto poświęcić czas, czyli jedzenie i manga, którą uwielbiał. Wtedy do klasy wszedł dyrektor chcąc przedstawić nowego nauczyciela, który będzie odbywał tutaj staż, a jednocześnie zastępował nudnego belfra od biologii. Reakcja całej klasy na widok nowego wykładowcy nie była zbyt entuzjastyczna. Nikt nie miał zamiaru dać rządzić sobą jakiemuś chłystkowi jedynie o kilka lat starszemu. Changmin podniósł wzrok znad komiksu i omiótł mężczyznę wzrokiem zatrzymując się na chwilę na ustach. Były to najpiękniejsze usta jakie w życiu widział. Już dawno postanowił, że nie będzie wybredny jeśli chodzi o partnera. Chciał tylko żyć spokojnie nikomu nie wadząc, ale zmieniło się to kiedy właśnie poznał Jusnu. Stał się wtedy bardziej zaborczy i wiedzący czego chce. A chciał właśnie jego, z idealną figurą i przystojnego. Postanowił tak długo się starać, aż mu ulegnie. I stało się. Kiedy to raz po lekcjach czekał pod szkołą, aż jego ukochany nauczyciel skończy pracę zebrał się na odwagę i podarował mu mały flakonik perfum, które mu osobiście się podobały. Do buteleczki przyczepiona była karteczka z wyznaniem, które tak głęboko w nim siedziało od momentu kiedy tylko pierwszy raz go zobaczył.
„Czy to nie za śmiałe jak na ucznia, który darzy takim uczuciem swojego nauczyciela ?”.
To było jedyne co wtedy odpowiedział, ale prezent schował do wielkiej, czarnej torby i odszedł. Changmin mógł dać sobie rękę obciąć za to, że widział, iż pomimo wszystko na twarzy Jusnu pojawił się delikatny uśmiech. Wszystko skończyło się tak, że spotkali się kiedyś na tej samej dyskotece. Zaczęli powoli ze sobą flirtować jakby zanikła bariera dzieląc ucznia i wykładowcę. Nie mogąc się w ten sposób sobą nacieszyć wylądowali w jakimś ciemnym kantorku gdzieś na zapleczu. Changmin przypominał sobie doskonale każdy dotyk jakim wtedy obdarzał go ukochany. Nie myślał, że mogłoby się to kiedykolwiek skończyć. A jednak stał teraz sam i wpatrywał się w podłogę. Jego pewność siebie nagle uleciała. Czuł, że stracił coś, nie, kogoś bardzo ważnego w swoim życiu. Swoją pierwszą prawdziwą miłość, o którą musiał naprawdę walczyć.
„To się nie dzieje naprawdę”.
Kubek, który trzymał w dłoni roztrzaskał się o panele z głośnym hukiem przywodzącym na myśl serię strzałów na strzelnicy. Stał tak jeszcze przez chwilę, po czym ubrał się pospiesznie i wyszedł zostawiając klucze pod wycieraczką.
Cóż mogę powiedzieć. Cieszę się, że pojawił się jakiś nowy blog z DBSK FF. Prawdę mówiąc, nie byłam pewna, czy chcę przeczytać ten rozdział do końca ponieważ trudno było mi wyobrazić sobie...MinSu? SuMin? Nawet nie wiem jak ich razem połączyć. Po prostu mi kompletnie do siebie nie pasują.
OdpowiedzUsuńJednak dochodząc do momentu, w którym Junsu zostawił Changmina, chociaż nie powinno, ucieszyło mnie to, bo teraz wizja YooSu jest bardziej prawdopodobna.
Jako, że nie masz żadnego opisu bloga, nic co mogłoby naprowadzić na to, jaka para pojawi się w tym ff...dalej będę sobie po cichu, miała nadzieję na YooSu.
Cieszy mnie fakt, że głównym jego bohaterem jest Junsu *___* (czyt. wyznawca Xiahnizmu).
I zgadzam się co do jego usta, ale z tymi spodniami na dziecko z podstawówki, zwaliłaś mnie z krzesła >.<
Piszę tak do Ciebie w formie żeńskiej, a przecież możesz być chłopakiem. Kto wie ^^
Mam nadzieję, że trochę się wyjaśni w następnej części, na którą będę cierpliwie czekać.
Pozdrawiam
Witam.
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałam, że ktokolwiek w tak krótkim czasie znajdzie tego bloga.
Niemniej cieszę się jednak z tego powodu.
FF z DBSk jest naprawdę mało. Szczerze się przyznam, że nie widziałam jeszcze żadnego po polsku.
Tak, więc Siruwia : Czy Changmin z Junsu do siebie nie pasują ? Ciężko jest to stwierdzić, jednakże jak widać już w pierwszym wpisie raczej im nie wyszło.
Cieszę się, że jakiś wyznawca Xiahnizmu pojawił się na tej stronie.
Mam nadzieję, że nie zrobiłaś sobie żadnej większej krzywdy spadając z tego krzesła?
Co do Twoich wątpliwości względem mojej płci, to raczej żaden ze mnie mężczyzna.
Pozdrawiam
Jest tak mało polskich ff o DBSK, że każdy nowy jest skarbem ^^
OdpowiedzUsuńOsobiście nie uważam, aby Changmin i Junsu do siebie pasowali. W ogóle potrafię zaakceptować wszystkie pary, ale Junsu potrafię sobie wyobrazić tylko z Yoochunem. Ehhh takie me przekleństwo.
Nie martw się, wysokość nie była niebezpieczna ^^ Przetrwała, by móc przeczytać kolejną część :)
Tak więc czekam, teraz już z niecierpliwością.